Cześć kochani! Nie wiem nawet od czego zacząć, nie mam koncepcji na dzisiejszą notkę... Piszę kilka wersów i po namyśle kasuję, tracąc przy okazji dobre 30 minut. Ehh, zima zdecydowanie niekorzystnie wpływa na mój organizm. Pominę już wiecznie, zimne i fioletowe ręce ,ogólnie ta pora roku rozkłada mnie na części pierwsze. I przyznam szczerze, że ciężko jest mi się poskładać do kupy. Pocieszam się, że niedługo przywita nas ciepły promień, słońca. Przecież nie tracimy tych ciepłych dni na zawsze, nie przepadają, nie uciekają, nie znikają. Czekają na tych ciepłolubnych, każdego roku czekają na powrót. Właśnie, gdybyśmy to wszystko co kochamy mogli zatrzymać przy sobie do końca życia. Piszę to ogólnie i na podstawie własnych doświadczeń (tak, prawie 16 lat ciężkiego życia, dzień w dzień borykam się z problemami typu 'nie chcę mi się wstać, nie wiem w co się ubrać, dostałam 1, żałuję czegoś, mogłabym, gdybym,a co jeśli...' i wiele innych, jak każdy w gimbazie). Jednak w żelaznych zasadach jakie ułożyło życie zapisane jest, że musimy liczyć się ze stratą. Niekiedy (bardzo często), bolesną stratą. W momencie kiedy jesteśmy świadkami śmierci tego, co było w pewnym sensie częścią nas, tego co umieściliśmy na godnym miejscu w naszym sercu sami cierpimy. A potem już zostaję tylko gorycz, żal i tęsknota. Ognisko się wypaliło, żar pozostał. I ciągle się tli. A przecież było takie ważne. Właśnie, 'ważne'. Pojęcie względne. To co dla mnie jest całym niebem, dla Ciebie może być tylko jedną gwiazdką, bez której niebo będzie równie piękne. I odwrotnie.Tak czy inaczej, nie zdołamy obronić się przed stratą, niestety. Czasem dostajemy coś innego w zamian. Tracimy, jednocześnie zyskując. Taki układ albo raczej plan. Niekiedy perfidny i chytry, z drugim dnem - tym prawdziwym. Być może, poziom przywiązania, uzależnienia, potrzeby do czegoś był tak silny, że już nigdy nie pogodzimy się z jego utratą. Zawsze będziemy zerkać w tą przepaść z nadzieją 'a może jednak tam jest', zawsze będziemy czekać na nagły powrót, łudzić się, oszukiwać, rysować na twarzy fałszywy uśmiech. Być może. Wtedy też pojawi się nowy problem - a mianowicie winny, ktoś może pomógł umrzeć naszemu szczęściu, ktoś podłożył nogę, a może zaplanował precyzyjne morderstwo? Być może. Nic nie zaczyna się bez przyczyny, ale też nic nie kończy się bez skutku. Tracimy. Tak wiele w życiu tracimy. Nie raz nawet nie zauważamy, nie dostrzegamy tego jak wiele straciliśmy,a nie raz wręcz odwrotnie. To zależy tylko od naszego wyznacznika szczęścia, od naszego osobistego pomiaru pod nazwą 'ważne. Z biegiem czasu może się to zmienić, z biegiem czasu smak goryczy w sercu po stracie może zmienić swoją barwę, konsystencję i woń, z biegiem czasu możemy zacząć dostrzegać inne wartości, które wcześniej przyćmiewało nam to co już przepadło. Póki co, chrońmy przed stratą tego co jest ważne dziś. Tu i teraz. Mogłabym ciągnąć dalej, pisać i pisać, ale od tego mam pamiętnik :) A to tylko takie małe streszczenie moich myśli. Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca. Jeśli tak to obczaicie jeszcze tylko nasze zimowe zdjęcia :)
Ann
Tę koszulę już znacie, spodnie z resztą też. Chyba moje ulubione ciuchy. Sprawdzają się zawsze, idealnie dopełniają całokształt i co najważniejsze pasują do wszystkiego. A w połączeniu tworzą jednolitą całość. Dla przełamania czerni i urozmaicenia dorzuciłam coś dżinsowego, co znalazłam na strychu i całkiem nieźle sprawdziło się w roli gorsetu (?). Tym razem raczej minimalizm, odpuściłam sobie jakiekolwiek dodatki.
Mój zestaw nieco różni się od tych z poprzednich postów. Po pierwsze, zrezygnowałam z moich ulubionych spódniczek na rzecz zwykłych dżinsów oraz spięłam włosy co robię niezwykle rzadko. Jeśli chodzi o górę założyłam mającą szmat czasu bluzkę, z której zdążyłam już niestety trochę wyrosnąć (tak sobie tłumacze te kilogramy czekolady, hehe) Całość zdobi kołnierzyk obszyty koralikami - mój nowy nabytek.
Katt
gorszego posta nie było u was
OdpowiedzUsuńK: sądząc po niezwykle 'bogatym' uzasadnieniu Twojej wypowiedzi, mogę wywnioskować, że jesteś albo naszym stałym hejterem (tak Bartku, Ciebie mam na myśli) albo kolejnym (nie)krytym krytykiem, które specjalnością jest bezmyślny hejting
Usuńsłabeee
OdpowiedzUsuńTYLE PASZTETU WYGRAĆ O.O
OdpowiedzUsuńHEHELLMANN'S XD
ALEKSANDREŁE ES.
świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńobydwie jesteście śliczne ^.^
OdpowiedzUsuńKatt - bardzo ciekawa bluzka. Podoba mi się ;)
A mi bardzo podobają się obie stylizacje! Nie słuchajcie tego co niektórzy piszą, bo to bez sensu ;) trzymajcie tak dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ania :**
świetne foty ! obie wyglądacie ślicznie <3 ...tekst super ! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
dziewczynki świetne..:) Kasiu piękna masz tą bluzeczkę..:)
OdpowiedzUsuńjakie piękne, kręcone włosy, jak o nie dbasz?
OdpowiedzUsuńŚwietnego macie bloga dziewczyny ;)
A: szampon i odżywka nawilżająca jakaś tam z Garniera i odżywka w sprayu Radical,ale one i tak są zniszczone. Mam siano :<
UsuńW głowie chyba :(
UsuńA: nie rozumiem......
UsuńYou two are amazing girls!! of course i follow you, hope to see u soon in "KS" and if you like, follow it back.
OdpowiedzUsuńxoxo
"KS"
jaaak pięknie
OdpowiedzUsuńświetny ten jeansowy gorset! :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna bluzeczka. :)
OdpowiedzUsuńświetnie wyglądacie:))
OdpowiedzUsuńhttp://breatheliffe.blogspot.com/
Świetnie wyglądacie ;)
OdpowiedzUsuńładnie napisane .;)
OdpowiedzUsuńfajne zdj : )
OdpowiedzUsuńJesteście super dziewczyny ;)
OdpowiedzUsuńgreat looks!
OdpowiedzUsuń1 liceum ogólnokształcące w Tomaszowie Mazowieckim :)
OdpowiedzUsuńten jeansowy 'gorset' prezentuje się super!:D
OdpowiedzUsuń..
OdpowiedzUsuńKasiu ciekawa stylizacja! Ale martwie się o Wasze zdrowie! na śnieg tak cieniutko ubrane!? nonon!!!
OdpowiedzUsuń