W tym momencie powinnam zrobić jednak gwałtowny zwrot od swoich obaw związanymi ze sprawami szkolnymi, bo póki co jeszcze mnie one nie dotyczą i obiecałam Wam oraz sobie samej, że na tego typu histerie przyjdzie czas.
Jak wcześniej wspomniałam, jesteśmy prawie na finiszu tego słodkiego, chillowego okresu jakim są wakacje. To dobry moment by odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wykorzystaliśmy ten czas w pełni oraz dołożyć wszelkich starań by zrealizować swoje ambitne plany, bądź mniejsze przedsięwzięcia, które nie doczekały się wcześniejszej realizacji. Wykorzystajmy ten tydzień do ostatniej chwili, wyciśnijmy każdą minutę, sekundę, a nawet jej ułamki tak, jak lubimy najbardziej. Odstawmy powagę, dumę, swoje mniejsze i większe fochy w kąt, który na jesienne i zimowe miesiące jest zarezerwowany dla sterty notatek, zeszytów i książek. Integrujmy się z ludźmi, śmiejmy się głośno, tańczmy, jeśli mamy okazję, rozmawiajmy na przeróżne, swobodne tematy, wypowiadajmy na głos myśli, mówmy o swoich uczuciach! To właśnie nasze drobne działania, z których sami czerpiemy przyjemność i satysfakcję nadają sens upływającym chwilom. W ostateczności możemy (albo może powinniśmy?) zrobić coś, co choć trochę mogłoby uchodzić za czyn szalony, odznaczający się oryginalnością i czymś charakterystycznym. Moją bujną wyobraźnie w tej kwestii ogranicza wiele czynników, jednak nie są to marzenia i plany z góry skreślone. Jest jeszcze tyle miejsc, które warto odwiedzić, które czekają by je odkryć i zakochać w ich specyficznym klimacie. Moja lista zdaje się nie mieć końca, w przeciwieństwie do wakacji, których końcówkę widać już niestety całkiem wyraźnie. I tym smutnym akcentem kończę dzisiejszą notkę. Nie czuje potrzeby ciągnięcia paplaniny z cyklu "co by było gdybym miała więcej czasu, pieniędzy i motywacji...".
Zostawiam Was ze zdjęciami (: Nie pytajcie o miejsce, po prostu kolejna 'melinka' jakich było już u nas bardzo, bardzo dużo. Zapraszam do oglądania i komentowania oczywiście. Trzymajcie się! :*
Katt