poniedziałek, 21 stycznia 2013

winter

Cześć kochani! Nie wiem nawet od czego zacząć, nie mam koncepcji na dzisiejszą notkę... Piszę kilka wersów i po namyśle kasuję, tracąc przy okazji dobre 30 minut. Ehh, zima zdecydowanie niekorzystnie wpływa na mój organizm. Pominę już wiecznie, zimne i fioletowe ręce ,ogólnie ta pora roku rozkłada mnie na części pierwsze. I przyznam szczerze, że ciężko jest mi się poskładać do kupy. Pocieszam się, że niedługo przywita nas ciepły promień, słońca. Przecież nie tracimy tych ciepłych dni na zawsze, nie przepadają, nie uciekają, nie znikają. Czekają na tych ciepłolubnych, każdego roku czekają na powrót. Właśnie, gdybyśmy to wszystko co kochamy mogli zatrzymać przy sobie do końca życia. Piszę to ogólnie i na podstawie własnych doświadczeń (tak, prawie 16 lat ciężkiego życia, dzień w dzień borykam się z problemami typu 'nie chcę mi się wstać, nie wiem w co się ubrać, dostałam 1, żałuję czegoś, mogłabym, gdybym,a co jeśli...' i wiele innych, jak każdy w gimbazie). Jednak w żelaznych zasadach jakie ułożyło życie zapisane jest, że musimy liczyć się ze stratą. Niekiedy (bardzo często), bolesną stratą. W momencie kiedy jesteśmy świadkami śmierci tego, co było w pewnym sensie częścią nas, tego co umieściliśmy na godnym miejscu w naszym sercu sami cierpimy. A potem już zostaję tylko gorycz, żal i tęsknota. Ognisko się wypaliło, żar pozostał. I ciągle się tli. A przecież było takie ważne. Właśnie, 'ważne'. Pojęcie względne. To co dla mnie jest całym niebem, dla Ciebie może być tylko jedną gwiazdką, bez której niebo będzie równie piękne. I odwrotnie.Tak czy inaczej, nie zdołamy obronić się przed stratą, niestety. Czasem dostajemy coś innego w zamian. Tracimy, jednocześnie zyskując. Taki układ albo raczej plan. Niekiedy perfidny i chytry, z drugim dnem - tym prawdziwym. Być może, poziom przywiązania, uzależnienia, potrzeby do czegoś był tak silny, że już nigdy nie pogodzimy się z jego utratą. Zawsze będziemy zerkać w tą przepaść z nadzieją 'a może jednak tam jest', zawsze będziemy czekać na nagły powrót, łudzić się, oszukiwać, rysować na twarzy fałszywy uśmiech. Być może. Wtedy też pojawi się nowy problem - a mianowicie winny, ktoś może pomógł umrzeć naszemu szczęściu, ktoś podłożył nogę, a może zaplanował precyzyjne morderstwo? Być może. Nic nie zaczyna się bez przyczyny, ale też nic nie kończy się bez skutku. Tracimy. Tak wiele w życiu tracimy. Nie raz nawet nie zauważamy, nie dostrzegamy tego jak wiele straciliśmy,a nie raz wręcz odwrotnie. To zależy tylko od naszego wyznacznika szczęścia, od naszego osobistego pomiaru pod nazwą 'ważne. Z biegiem czasu może się to zmienić, z biegiem czasu smak goryczy w sercu po stracie może zmienić swoją barwę, konsystencję i woń, z biegiem czasu możemy zacząć dostrzegać inne wartości, które wcześniej przyćmiewało nam to co już przepadło. Póki co, chrońmy przed stratą tego co jest ważne dziś. Tu i teraz. Mogłabym ciągnąć dalej, pisać i pisać, ale od tego mam pamiętnik :) A to tylko takie małe streszczenie moich myśli. Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca. Jeśli tak to obczaicie jeszcze tylko nasze zimowe zdjęcia :)
 Ann

Tę koszulę już znacie, spodnie z resztą też. Chyba moje ulubione ciuchy. Sprawdzają się zawsze, idealnie dopełniają całokształt i co najważniejsze pasują do wszystkiego. A w połączeniu tworzą jednolitą całość. Dla przełamania czerni i urozmaicenia dorzuciłam coś dżinsowego, co znalazłam na strychu i całkiem nieźle sprawdziło się w roli gorsetu (?). Tym razem raczej minimalizm, odpuściłam sobie jakiekolwiek dodatki.














Mój zestaw nieco różni się od tych z poprzednich postów. Po pierwsze, zrezygnowałam z moich ulubionych spódniczek na rzecz zwykłych dżinsów oraz spięłam włosy co robię niezwykle rzadko. Jeśli chodzi o górę założyłam mającą szmat czasu bluzkę, z której zdążyłam już niestety trochę wyrosnąć (tak sobie tłumacze te kilogramy czekolady, hehe) Całość zdobi kołnierzyk obszyty koralikami - mój nowy nabytek.
Katt


 

 













piątek, 11 stycznia 2013

nihil novi

Co u nas? Nic nowego :) Z łaciny 'nihil novi' jakby ktoś nie uważał na historii. Jak zwykle ta sama rutyna - szkolne zamulanie, piątkowy banan na twarzy i x czasu spędzonego razem. Ciągle czekamy na przełom, jakim będą ferie, a tymczasem staramy urozmaicić sobie jakoś tą monotonność. Efektem tego są poniższe zdjęcia. Ostatnie trzy dni były dość śmieszne - dosłownie nie rozstawałyśmy się z aparatami. Zaraz po przebudzeniu pierwszą czynnością było znalezienie po omacku aparatu i sfotografowanie swojej niewyjściowej twarzy. Albo pierwsze podejście do samodzielnego obiadu (Katt), bo kto by wstawiał zdjęcia mamusinego obiadku? Na pewno nie my :) Nie obyło się bez ironicznego wzroku rodziców, mówiącego WTF?! podczas kiedy my namiętnie uwieczniałyśmy naleśnika aż nam ostygł. Z przykrością musimy stwierdzić, że podczas tworzenia tego posta ucierpiało wiele niewinnych stworzeń - nasze siostry i psy. Tak, wiemy, jesteśmy okrutne. Został osiągnięty też szczyt szantażu.(Ann) "Jeśli nie zrobisz mi tego zdjęcia to powiem Twoim 'ziomkom', że śpisz w piżamie w dinozaury". Celem tej notki jest pokazanie Wam naszego szarego życia, niekiedy z przebłyskami szczypty konkretnej najeby, ale tylko szczypty :D Tak, więc zapraszamy do naszej trzydniowej fotorelacji. I jeszcze jedna prośba - bez hejtu plz, to tylko nasza codzienność. 

KATANIA

1. twarz po przebudzeniu
2. breakfast time
3. samoyebka (tym razem jako-tako with make-up)
4. nasze psiaki
5. nasze małe potworzyce (czyt.siostry)
6. nasz azyl
7. komnata tajemnic(szafa)
8. kapcioszki
9. obiadek
10. słitka again
11. (nie wiemy jak to podpisać)
12. śmieszna/głupia/debilna mina
13. widok z okna
14. tablica korkowa
15. żarełko
16. zimowe cichobiegi 
17. tak, to znów nasz ryj ;/
18. kolacja
19. przed kąpielą
20. stópki
21. skarpetełki
22. hairs
23. nasze serdelki (nogi)
24. kubek
25. 'mamo, bez tego nie zasnę'
26. lampka nocna
27. behind sleeping
28. wrota
29. anigif


 Katt:                                                                     Ann:                                                        
1.  piżama z krowami, a co tam
1. to było naprawdę bardzo, baaardzo rano

2. naleśnik z jogobellą i bananami
2.naleśniki z nutellą, bananami i dżemorem


3. 
3.
4. Sonia
4. Alex


5.Dominisia
5..Martynka

6. jakość niestety uległa zniszczeniu :<
6.  niedługo remoncik  


7. wada: brak opcji 'wyszukaj'
7. i tak nie mogę tam nic znaleźć 
8.
8.

9. pierwszy raz sama zrobiłam obiad!
kurczak w curry plus ryż
9. spaghetti pod inną postacią, z kurczakiem i brokułami
w sosie śmietankowym  



10.
10.

11.
11.


12. kolorowych koszmarków
12. BUUUUUUUU
13. wschód
13. zachód

14. mój mały pierdolnik
14. ta tablica korkowa naprawdę tu jest

15. budyniowelove
15. jestem uzależniona od jabłek  :d




16. wyczyściłam je do zdjęcia 
16. a ja nie xd


17.
17.


18. racuszki dyniowe
18. sałatka z czerwoną cebulą + grzanka 




19. 
19.



20. mam wielkie paluchy :<
20. pomalowałam paznokcie pod kolor ścian, hehe

21. kradzione

21. 




22. za krótkie, za cienkie, za płaskie


22. tak wiem, że mam odrosty, tak wiem, że mam
siano...tak wiem, że widać mojego brata
w tle xd


23. 
23. 

24. wypełniony kawusią < 3
24. tylko rusz mój kubeczek!

25. milutek
25. podusiaczek
26. zwinęłam siostrze, jestem zua
26.



27. 
27. nie śpimy, focimy :D



28. 
28. 




29. impreza forever alone :<


29. dance, dance, dance with me