środa, 5 czerwca 2013

whatever

Cześć Wam! Z góry przepraszam za wzmiankę o pogodzie, jednak muszę gdzieś przelać cały zapas swoich negatywnych emocji związanych z sytuacją za oknem. Niech lepiej będzie to klawiatura, a niżeli bezbronni ludzie. Z racji iż nie jestem szczęśliwą posiadaczką trwałego parasola ani kaloszy, prawie każda próba wyjścia gdziekolwiek kończy się efektem 'zmokłej kury'. Ze stanem mojej psychiki na chwilę obecną też nie jest najlepiej. Jedyną myśl, jaką bez sprzeciwu akceptuje mój mózg to pójście spać, a oczy mimowolnie zwracają się w kierunku czworonożnego przyjaciela każdego człowieka. Tak, psy są kochane, ale tym razem wygrywa łóżko z całym zastępem poduszek i miękkim kocem. To jedyny przepis na tę kapryśna aurę.   Wpadłam w okrutne macki melancholii, unieruchomiono mi wyobraźnię, przygaszono energię, a moja motywacja znajduje się obecnie w trybie czuwania. Automatycznie włączy się wraz z nadejściem słońca, tymczasem pomimo całkowitego braku aspiracji do działania trzeba obudzić w sobie ducha wakacji i zrobić cokolwiek co zapobiegnie zlaniu się tych monotonnych dni w jeden, długi przedział czasowy, w którym nie można wyodrębnić żadnych przełomowych (albo chociażby miłych) momentów. Proponuję znaleźć sobie krótkoterminowe hobby, zaopatrzyć się w stos dobrych książek lub w kilogramy czekolady. Dobrą opcją jest również zignorowanie niesfornych opadów deszczu i opuszczenie swojego suchego azylu. Właśnie z tej możliwości skorzystałyśmy w poniedziałek z Ann. Uczciwie przyznam, że nasze plany przekładałyśmy x razy i ciężko było nam się zebrać, jednak z dumą mogę ogłosić że zmobilizowałyśmy się wreszcie do działania i zrobiłyśmy użytek z rolek. Przy okazji mamy dla Was porcję zdjęć :) Zdaję sobie sprawę że sceneria nie powala na kolana. Gdyby zamiast trawy rozpościerały się wokół miejskie zabudowania, kolorowe graffiti na przemian z surowymi ścianami kamienic oraz wmontowany w krajobraz ruch uliczny z udziałem przechodniów zdjęcia nabrałyby bardziej charakterystycznego klimatu, a efekt byłby bardziej satysfakcjonujący. Jednak muszę przyznać że pomimo prostoty dzisiejszego posta jest on dla nas bardzo sentymentalny. Przede wszystkim dostarczył nam zastrzyku pozytywnej energii i masy śmiechu, którego tak bardzo wszystkim wokół brakuje. 
Chciałabym zaznaczyć, że wybrałyśmy nieco wyludnioną drogę, by swobodnie pośmigać :) Nie mieszkamy na żadnym końcu świata, a ludzie wokół nie zasługują na miano tubylców, więc nie toleruję określenia typu 'zadupie'. Mieszkanie w małej miejscowości ma mnóstwo plusów z urokliwymi widokami na czele. Z powodu braku słońca nasze zdjęcia nie do końca oddają ten klimat, jednak postaramy się to jeszcze kiedyś nadrobić. 
Tak więc zapraszam do obejrzenia naszych poniedziałkowych wojaży z aparatem (: Mam nadzieję, że będą one dla Was motywacją do ruszenia się z domu, pomimo wszechobecnej wilgoci.
Katt
































19 komentarzy:

  1. Słaby ten blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale Rolkerki:D

    OdpowiedzUsuń
  3. jak zawsze świetne :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ty An robisz z siebie skejta?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A: Załóż czapkę - będziesz skejtem. Mądre -.-

      Usuń
  5. gówno z cebulką - tak, to opis waszych zdjęć .

    OdpowiedzUsuń
  6. Ohyda...
    Kaśka jeszcze w miarę, ale Anka bez komentarza.

    OdpowiedzUsuń
  7. http://marmollade.blogspot.com/2013/06/whatever.html#comment-form
    po co wstawiałyście takie żałosne zdjęcie? ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. trecie zdjecie z dupy jest, usuncie

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda fapać ... ;(

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki za miłe słowo i odwiedziny :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. kaśki ubiór nie bardzo pasuje do tej sesji xd

    OdpowiedzUsuń
  12. fajnie, że mimo negatywnego wątku znalazło się w tej notce choć trochę optymizmu ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Lublin WAs czyta

    OdpowiedzUsuń